Nastepne dni minely spokojnie.Leonie zwiedzala dom i posiadlosc. Sniadanie codziennie zjadala w sypialni, a potem caly ranek miala dla siebie i mogla robic, co jej sie zywnie podoba. Najczesciej nie widywala ani brata, ani Izoldy az do obiadu. Popoludniami, jesli tylko pozwalala pogoda, we dwie spacerowaly po okolicy albo odkrywaly tajemnicze zakatki domu. Ciotka byla nieodmiennie uprzejma i mila, a jednoczesnie na kazdym kroku udowadniala, ze dysponuje ujmujacym poczuciem humoru. Graly na fortepianie duety Rubinsteina, bardziej dla rozrywki niz dla doskonalenia umiejetnosci, a wieczorami we trojke zabawiali sie roznymi rozrywkami salonowymi. Leonie duzo czytala i malowala widoczek z domem na pierwszym planie, a najlepsze miejsce do tego celu znajdowalo sie na niewielkim cyplu nad jeziorem.
Ksiazka napisana przez wuja oraz pergamin z nutami, znaleziony w grobowcu, zaprzataly jej mysli wlasciwie stale, mimo to ani razu do nich nie zajrzala. A podczas zwiedzania posiadlosci celowo unikala zarosnietej lesnej sciezki, prowadzacej do wizygockiego kosciolka.
***
Post został pochwalony 0 razy
|