red
Nastepnego ranka, zamiast we wlasnej sypialni, obudzila sie na szez-longu w salonie. Przez szpary w zaslonach przedzieraly sie zlote promienie. Ogien w kominku dawno zgasl. Na stoliku zostaly karty i kieliszki do wina, porzucone jeszcze wczoraj.Jakis czas siedziala, wsluchujac sie w cisze. Skonczylo sie walenie deszczu w szyby, wycie wichru, [link widoczny dla zalogowanych]
l spokoj. Stary dom juz sie nie skarzyl, nie trzeszczal i nie pojekiwal. Burza minela.
Dziewczyna usmiechnela sie do siebie. Nocne strachy, mysli o duchach i diablach wydawaly sie w swietle poranka calkiem nieszkodliwe. Po krotkiej chwili glod wypedzil ja z sofy. Ruszyla do kuchni. Na korytarzu owional ja rzeski chlod, w powietrzu unosil sie zapach wilgoci, ale tez swiezosc, jakiej bardzo brakowalo poprzedniego wieczoru. Leonie minela drzwi oddzielajace front domu od pomieszczen gospodarczych, przez cienkie podeszwy savates czula chlod kamiennej podlogi. W koncu zza kolejnych drzwi uslyszala glosy, szczek garnkow i pogwizdywanie.
Weszla do kuchni. Pomieszczenie bylo mniejsze, niz sie spodziewala, kwadratowe i mile. Z czarnych belek pod sufitem zwisaly najrozniejsze miedziane rondle, garnki i patelnie, nad poczernialym paleniskiem, szerokim tak, ze po obu jego stronach ciagnely sie kamienne lawy, wisial parujacy kociol.
Kucharka, z chochla na dlugim drewnianym trzonku w reku, odwrocila sie do drzwi, slyszac, ze ktos wchodzi. Rownoczesnie rozleglo sie szuranie odsuwanego krzesla. To wstala inna sluzaca, ktora wlasnie jadla sniadanie przy drewnianym stole na srodku kuchni, poznaczonym licznymi bliznami.
-Prosze nie wstawac powiedziala Leonie szybko. Przyszlam poprosic o filizanke kawy. I moze troche chleba?
-Przygotuje sniadanie, [link widoczny dla zalogowanych]
- obiecala kucharka. - Do pokoju dziennego?
Tak, chetnie, dziekuje. Czy ktos juz zszedl?
-Nie, panienka jest pierwsza.
Odpowiadala grzecznie, ale z pewnoscia me zalezalo jej na prz
Post został pochwalony 0 razy
|